Wspinaczka na górę
Daleko w naszym południowo – zachodnim kraju znajduje się wioska indiańska, na rozległej pustyni za nią wznosi się wysoka góra. Zdobycie góry uważano za wielki wyczyn i wszyscy chłopcy we wsi pragnęli tego dokonać. Pewnego razu naczelnik wsi rzekł: „Śmiało chłopcy, dzisiaj możecie iść wszyscy, aby pokusić się o zdobycie góry. Wyjdziecie zaraz po śniadaniu i każdy z was pójdzie tak daleko, jak tylko potrafi. Jeśli jednak poczujecie zmęczenie, zawróćcie, ale każdy z was niech mi przyniesie gałązkę z miejsca, do którego doszedł!”. Odeszli przekonani, że na pewno osiągną wymarzony szczyt. Już wkrótce jednak powrócił powoli tłusty, krępy chłopiec, niosąc naczelnikowi gałązkę kaktusa. Naczelnik uśmiechnął się i powiedział: „Chłopcze, ty nie doszedłeś nawet do podnóża góry, przeszedłeś tylko pustynię”. Nieco później powrócił drugi chłopiec. Przyniósł gałązkę szałwi. „Tak – rzekł naczelnik – doszedłeś do podnóża góry, ale nie wszedłeś na nią”. Następny miał w ręce gałązkę osiki. „Dobrze – powiedział naczelnik – ty doszedłeś aż do źródła”. Inny nadszedł jeszcze później i przyniósł ciernie głogu. Naczelnik, kiedy to zobaczył, rzekł uśmiechając się: „Ty, wędrując pod górę byłeś już na stromej skale”. W godzinach popołudniowych wrócił jeden z chłopców z gałązką cedru w dłoni, a stary wódz rzekł: „Wspaniale, byłeś w połowie drogi”. Godzinę później wrócił następny z gałązką świerku. Zobaczywszy to, naczelnik powiedział: „Dobrze, dostałeś się już do trzeciej strefy, przeszedłeś trzy czwarte zbocza”. Słońce było już bardzo nisko, gdy wrócił ostatni. Był to piękny, wysoki, wspaniały chłopiec o szlachetnym charakterze… Jego ręce były puste, ale twarz jego jaśniała gdy zbliżył się do naczelnika i rzekł: „Ojcze, nie było drzewa tam, dokąd doszedłem, nie widziałem gałązek, ale widziałem oświetlone morze”. Twarz starego męża rozjaśniła się i zawołał głośno i z zapałem: „Poznałem to! Kiedy spojrzałem na twoją twarz, poznałem to! Ty byłeś na szczycie. Nie potrzebujesz żadnych gałązek na dowód tego. Jest to wpisane w twoich oczach i dźwięczy w twoim głosie. Chłopcze, poczułeś wzlot, widziałeś sławną górę”.
O, bracia leśnej mądrości, pamiętajcie o tym, że odznaki, które przyznajemy za wasze wyczyny, czy też osiągnięcia w wiedzy leśnej i praktycznym rzemiośle harcerskim nie są „nagrodą”, lecz tylko dowodem na to, czego dokonaliście i jacy byliście. Są to tylko gałązki zbierane na drodze, abyście wiedzieli, jak daleko doszliście, wspinając się na górę.
Ernest Thompson Seton – Czarny Wilk
Tłumaczył hm. Tadeusz Wyrwalski